Podstawy nieważności

Podstawowym źródłem wadliwości tych umów jest odwoływanie się do waluty, która tylko pozornie jest wykorzystywana przy wykonywaniu umowy. Choć zapis umowy uzależnia wysokość świadczeń stron od niezależnego od stron miernika (przez indeksację albo denominację), tj kursu CHF, to w innym miejscu umowy jest przyznane bankowi prawo jednostronnego, niczym nieograniczonego ustalania kursu tej waluty. Oznacza to, że bez decyzji banku w danym miesiącu nie da się ustalić wysokości raty. Mówiąc bardziej obrazowo, w zawartych umowach można słowo “franki” zamienić na “złoto”, “kamienie szlachetne” lub “ropę naftową”, a nic to nie zmieni w ich wykonaniu.

Skoro wysokość raty każdorazowo jest ustalana decyzją banku, to znaczy że umowa w momencie podpisania nie pozwala na wyliczenie całkowitego kosztu kredytu. Nawet jeśliby został spłacony w dniu zawarcia umowy. Ponieważ umowy kredytowe są obwarowane rygorami prawa bankowego, okoliczność niepewności co do kosztu kredytu jak również jego wysokości powoduje wadliwość części zapisów umownych, a w konsekwencji całej umowy (naruszenie m.in. art 69 pr.bank.).

Kolejny zarzut do treści umów kredytowych jest pochodnym powyższej wadliwości. Umowa jest sprzeczna z naturą stosunku prawnego przez pozostawienie bankowi swobody w ustalaniu obowiązków obu stron umowy. Bank już po podpisaniu umowy jednostronnie decydował jaką dokładnie kwotę kredytu wypłaci, a następnie jednostronnie decyduje jaka jest wysokość comiesięcznej raty wpłacanej przez kredytobiorcę. Należy podkreślić, że umowa w żaden sposób nie ogranicza banku w określaniu wysokości tych świadczeń. Różnice między kursami indeksującymi a kursami rynkowymi dochodziły do 10% i zapewne obawa przed zbyt ewidentnym pokazaniem dowolności ustanowiła tę psychologiczną granicę (naruszenie art 58 KC w zw. z art. 353(1) KC).

Podkreślam, że uprawnienie dowolnego kształtowania wysokości świadczeń bank sobie przyznał w sposób ukryty. Często przez szereg odesłań do kolejnych zapisów umowy i regulaminu banku, co może wskazwać na celowe działanie.

Powyższe rozważania mają szczególne znaczenie przy kredytach zaciąganych na cele niezwiązane bezpośrednio z prowadzeniem przez kredytobiorcę działalności gospodarczej lub zawodowej. W takich przypadkach mają zastosowanie przepisy o ochronie konsumentów. Umowy kredytowe były zawierane na wzorcu narzuconym przez bank. Kredytobiorca nie miał wpływu na treść postanowień umownych. Okoliczność ta powoduje nieważność zapisów nie uzgodnionych indywidualnie z kredytobiorcą (klauzule niedozwolone - naruszenie art 385(1) KC)

Kolejnym zarzutem wynikającym z opisanej wadliwości jest stosowanie przez bank spreadu walutowego. Bank zobowiązywał się udostępnić kredytobiorcy franki, których nie miał i mieć nie zamierzał. W związku z tym nieuzasadnione jest stosowanie przez bank dwóch różnych kursów, tj zakupu i sprzedaży, skoro nigdy nie dochodziło do zakupu lub sprzedaży waluty. Mówiąc wprost, bank obciążał kredytobiorcę kosztami transakcji, których nie wykonywał.

Wchodząc w aspekty ekonomiczne, pojawia się wątpliwość czy mechanizm nazywany w umowie indeksowaniem jest nim faktycznie. Skoro obliczenie indeksu opiera się na zmierzeniu zmiany w czasie wartości indeksu, nie można nazwać indeksowaniem porównania wartości  dwóch różnych zjawisk występujących w różnych okresach (w tym przypadku ceny zakupu i ceny sprzedaży waluty). Przykładowo nie da się wyliczyć wskaźnika inflacji, jeśli w momencie t1 przyjmiemy ceny detaliczne, a w momencie t2 ceny hurtowe. Przy kredytach indeksowanych banki dla swojej korzyści nazywają indeksacją mechanizm z nią sprzeczny więc zasadny jest zarzut, że kredytobiorca został wprowadzony w błąd przez celowe pomylenie pojęć w treści umowy, a przewidziana umową “indeksacja” jest zastrzeżeniem nieważnym i  nie może być stosowana.