Ryzyko

 Chcącemu nie dzieje się krzywda. W ten sposób można podsumować  narrację usiłującą przepisać kredytobiorcom odpowiedzialność za wadliwość umów frankowych. Opiera się ona na twierdzeniu, że wiedza o wahaniach kursów walut jest tożsama ze znajomością ryzyka kursowego. Ponieważ kwestia ta dotyczy spełnienia przez bank obowiązku informacyjnego, ma ona znaczenie zarówno publicystyczne jak i procesowe. 


 Zagadnienie ryzyka związanego z kredytem frankowym jest prawnie relewantne. Z dyrektywy 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich wynika obowiązek przedstawienia ryzyka kursowego w taki sposób, aby konsument mógł przewidzieć, w oparciu o jednoznaczne i zrozumiałe kryteria, wypływające dla niego konsekwencje ekonomiczne. Z tego powodu w sporach sądowych banki wywodzą, że informując kredytobiorców o możliwych wahaniach kursu waluty, jednocześnie informowały o ryzyku z tym związanym.

Podkreślić należy, że wiedza o ryzyku nie jest tożsama ze znajomością tego ryzyka. Aby pokazać różnicę posłużę się przykładem następstw wypadków komunikacyjnych. Jest rzeczą powszechnie znaną, że po rozbiciu samolotu większość jego pasażerów ponosi śmierć. W przypadku wypadków samochodowych ginie bardzo mały procent uczestników tych wypadków. Mimo to podróże samolotowe są słusznie uważane za dużo bezpieczniejsze od podróży samochodowych. Przeświadczenie to wynika ze znajomości ryzyka. Choć konsekwencje wypadku samolotowego są dużo poważniejsze, jego zaistnienie jest tak mało prawdopodobne, że ryzyko podróży samolotowych jest również znikome

 Wracając na grunt ryzyka walutowego nikt nie twierdzi, że kredytobiorcy nie wiedzieli o ryzyku związanym z wahaniami kursów walut. Problem wyniku z faktu, że nie byli poinformowani jak duże jest prawdopodobieństwo tego ryzyka. Co więcej często byli wprowadzani w błąd przez bank który informował, iż frank szwajcarski jest walutą stabilną a wahania jej kursu są nieznaczne. Najbardziej przekonujące było pośrednie wprowadzenie w błąd. Bank informował kredytobiorcę, że w celu udzielenia kredytów walutowych sam zaciąga kredyty walutowy na kwoty, które później udostępnia kredytobiorcom. Okazało się że banki nie zaciągały takich kredytów. Może to oznaczać że znały ryzyko a jednocześnie nie informowały o nim kredytobiorcy gdyż w tej relacji to ryzyko działało na korzyść banku. Kredytobiorca informowany przez bank, że ten zaciąga znacznie wyższe zobowiązanie we frankach, był przekonany, że dokonuje takiej samej decyzji inwestycyjnej jak duża profesjonalna instytucja finansowa.

Kolejną kwestią związaną z ryzykiem jest rzekome jego równe rozłożenie na strony umowy kredytowej. Przyjrzyjmy się więc możliwym skutkom wahań kursów walut.

Kredytobiorca który zaciągnął kredyt w wysokości 100 tys. zł indeksowany lub waloryzoway do franka szwajcarskiego w momencie kiedy ten kosztował 2 zł, po wzroście kursu franka do 4,5 zł nie tylko jest stratny 125 tys. zł na różnicy kursowej. Dodatkową konsekwencją jest fakt, że wysokość zobowiązania przekroczyła wartość nieruchomości w związku z czym kredytobiorca nie jest w stanie spłacić kredytu przez sprzedaż nieruchomości  i zamknąć pozycję inwestycyjną godząc się ze stratą, którą już poniósł. Zmuszony jest kontynuować ryzykowną inwestycję na którą go nie stać.

W tej samej transakcji bank mógł co najwyżej stracić 100 tys. zł i to tylko w przypadku, gdyby kurs franka nazajutrz po podpisaniu umowy kredytowej spadł do zera. Innymi słowy frank szwajcarski musiałby się stać walutą niewymienialną na skutek np. bankructwa Szwajcarii. Nawet przy tak nierealnym scenariuszu strata banku byłaby znacznie niższa od straty kredytobiorcy ponoszonej obecnie na rzecz banku.

Wymaga również odnotowania, że przy podwyższonym kursie rata kredytu wzrasta a kredytobiorca nie ma na to wpływu. Przy znacznym spadku kursu franka bank mając możliwość regulowania wysokości świadczeń stron, mógłby ustalać znacznie wyższy od rynkowego kurs franka w celu zminimalizowania swoich strat. Możliwe, że ta ewentualność była główną przesłanką zarezerwowania sobie w umowie przez banki możliwości kształtowania kursu waluty.

Bardzo łatwo popełnić błąd tak zwanego przewidywania wstecz i zarzucić kredytobiorcom frankowym, że nie przewidzieli wzrostu kursu franka. Siła tego zarzutu drastycznie spadnie jeśli zauważymy, że z perspektywy 2008 roku dzisiejszy kurs CHF/PLN wydawał się jeszcze bardziej nierealny, niż z dzisiejszej perspektywy wydaje się wzrost kursu do 10 zł za franka.